W poniedziałek wieczorem w Roninie, Woyciechowski i Cenckiewicz obszernie opowiedzieli o kulisach i powodach powstania tekstu o profesorze Kieżunie, a na salonie cisza. Zeszła para z aktywnych bojowników o dobre imię profesora? Czy brak im na razie argumentów, bo nowa linia nie została jeszcze opracowana w środowisku Karnowskich?
Sądzę że to drugie. Fakt jest faktem, że główne linie ataku zostały przez autorów pogrzebane. Panowie Gursztyn i Gontarczyk swoje przypuszczenia o motywach lustracji profesora Kieżuna oparli na własnych projekcjach, które ze stanem faktycznym nie mają nic wspólnego i są zwykłym pomówieniem. Okazuje się bowiem, że inicjatorem lustracji był pan Woyciechowski nieprzejednany wróg "realistów" a sojusznik samego Gursztyna. W gruzy legła cała linia ataku oparta o rzekomy brak empatii, pośpiech, brak konsultacji z Profesorem, czy podejrzany termin publikacji - Ten ostatni zresztą należał do najchętniej używanych i najgłupszych argumentów obrońców profesora - Okazało się bowiem że panowie rozmawiali z profesorem od maja kilka razy. Że profesor otrzymał i był informowany o głównych zarzutach. Że umożliwiono mu z wyprzedzeniem zapoznanie się z tekstem i zagwarantowano zamieszczenie jego odpowiedzi w tym samym numerze. Termin publikacji został niejako uzgodniony z Profesorem, bowiem uwzględniał i obchody 70 rocznicy Powstania i jego urlop.
W trakcie swoich wyjaśnień mogliśmy się również dowiedzieć dlaczego Autorzy użyli takich a nie innych sformułowań, a które przez sporą część krytyków zostały uznane za nadinterpretujące jego związki z komuną.. Złożyło się na to jego życie w PRL. Robiona kariera. Jego udział w życiu publicznym i związane z tym związki z władzami partyjnymi. Jego publikacje, stojące, nieprzerwanie przez cały okres publikacji w PRL, na gruncie ideologi marksistowskiej. A w końcu firmowanie jeszcze w osiemdziesiątym roku jako autorytet wyborów . Co wszytko łącznie daje obraz spolegliwego, a bardzo często aktywnego członka socjalistycznej ojczyzny, dla którego lata współpracy z SB nie były jednymi związkami z władzą opresyjnego państwa.
Warto tu wspomnieć jeszcze o Rochu Baranowskim na chybcika ogłoszonego autorytetem, który to autorytet rzekomo, krótko po publikacji, zrecenzował artykuł negatywnie wykazując wiele błędów i nadinterpretacji. Wystąpił i tym razem zadając kolejne pytania i mnożąc wątpliwości. Problem jednak w tym, że trafił amator na profesjonalistę Cenckiewicza, który z łatwością wykazał braki warsztatowe i wiedzy w poruszanych tematach, a na dodatek w polemice stosującego techniki podprogowe i manipulacje. Każdy kto go czytał wie że porównał tam autorów do jakobinów. Każdy kto czyta Michnika wie że to jego ulubiona retoryka. Złe ma wzorce młody człowiek.
Kończąc wątek z panem Baranowskim nie mogę się powstrzymać by nie porównać go z równie na chybcika wyciągniętym "ekspertem" niejakim panem Łozińskim. Chyba nie ma sensu tłumaczyć kto zacz. Tak wówczas Wyborcza, jak dziś Karnowscy, z braku prawdziwych fachurów wynaleźli cokolwiek, co dało się choćby siekierą przyciosać do roli eksperta, wypromować i już jako "ekspertem" walić we wroga. Niestety dziś wyszło to równie zabawnie jak wtedy.
Zerknąłem na "nasze" portale. Do Rzeczy i Niezależna mają to na czołowych miejscach. wPolityce ukrywa wstydliwie z boku od razu kilka miejsc w dół. Aby tylko mniej rzucało się w oczy.
Wyrażę tu jeszcze swoją opinię, którą już dziś mam wyrobioną na ten temat. Myślę że brnięcie w kłamstwo ( w które to kłamstwo cynicznie, wpędzili pana Profesora Karnowscy, rozgrywający tu swoją partię o wpływy i kasę ) to będzie dalszy upadek autorytetu pan Kieżuna. Już widać że spodka go potępienie części żyjących jeszcze Powstańców i Akowców. To będzie duży cios. Ale gdyby Profesor przyznał się bezwarunkowo do współpracy z komuną i SB, przepraszając wszystkich których mógł swoim postępowaniem skrzywdzić lub zawieść, myślę że wyszedłby z tego zwycięsko.
A przy okazji wyszłoby zwycięsko nasze skłócone środowisko i idea lustracji. Bo przecież, nie po to lustrujemy, żeby takich ludzi niszczyć, ale robimy to dla prawdy i by dać im szansę zadośćuczynienia. We mnie nie wobec donosicieli złości. Każdy kto żył wtedy wie czym ten świat był. Ale jest złość na tych, którzy wbrew wszystkiemu idą w zaparte. Ci którzy kłamali i oszukiwali wtedy i kłamią i oszukują dziś.
Panie Profesorze Kieżun, niech Pan nie słucha głupców. Jest Pan Powstańcem. Proszę o tym pamiętać!